sobota, 29 grudnia 2018

8.


Kiwnąłeś delikatnie głową, wpatrując się w jej zaskoczone oczy.
- Co Ty tu robisz?
- Przez pięć dni będę w Warszawie i postanowiłem sprawdzić co słychać u starej znajomej.
- Nie wierzę. - kręci głową, a po chwili uwiesza Ci się na szyi. Spodziewałeś się tego? Jej każde objęcie sprawiało, że przechodziły Cie ciarki. W dzieciństwie ta drobna osóbka bita przez ojca, oprócz wiary w siebie i miłość, straciła akceptację siebie, każdy dotyk sprawiał jej ból i tak często widywałeś na jej twarzy grymas.
- Siadaj. - zachęciła Cię ręką, kierując się do kuchni. - Chcesz coś do picia? 
- Poproszę herbatę.
- Herbatę? - wychyliła się zza drzwi, uśmiechając się.
- A jakoś polubiłem ostatnio. 

Po paru minutach postawiła przed Tobą dwa kubki parujących wywarów z ziół i talerzyk z ciastkami. 
- Zaskoczyłeś mnie. - założyła za ucho kosmyk włosów, odsłaniający pokaźną ilość kolczyków.
- Kiedy widziałem Cie po raz ostatni nie było ich tyle. 
- Dawno się widzieliśmy. - kiwa delikatnie głową.
- Zmieniłaś się. 
- No wiesz, starzeje się, Ty zresztą też. Gdzie teraz jesteś?
- A wiesz, mam taką przechodnią trochę funkcję, w zasadzie jeszcze po całej Polsce.
- Głosisz?
- Tak.
- Czyli rozwijasz talenty.
- Ty też. - pokazujesz na plik papierów, przygotowanych do redakcji.
- No, jeszcze na studiach zaczęłam dorabiać w jednej z gazet i tak jakoś zostało. Wiesz jeden tekst raz na jakiś czas to nic wielkiego, a pisanie pobudza wyobraźnie i rozwija emocjonalnie człowieka.
- Inteligentna jak zawsze. - widzisz jak się rumieni. 
- Bez przesady. Zameldowałeś się w jakimś hotelu?
- Jeszcze nie.
- Możesz przemieszkać ten tydzień u mnie, mam wolny pokój. Mieszkam sama, jest dość urządzony, moja współlokatorka z czasów studiów tam mieszkała.
- Daj spokój, nie będę zawracać Ci głowę, zresztą powinien się już zbierać, umówimy się na jakąś kawę co?
- Rafał. - patrzy na Ciebie spod byka i ulegasz jej, znasz jej upartość bardzo dobrze.

- Tu jesteś łazienka, zaraz dam Ci jakieś ręczniki, tam moja sypialnia, a Ty prześpisz się tutaj.- otwiera drzwi i po chwili ukazuję się twoim oczom kolorowy pokój. - Pracę jutro zaczynam o 9, więc jakoś o 8 już mnie nie będzie, a z powrotem będę jakoś koło 16 to możemy zjeść razem obiad, co? Ugotuje coś, albo zabiorę Cię do najlepszej restauracji w Warszawie.
- Anastazja dam radę. 
- Wiem, wiem. A o której ty masz być na miejscu?
- O 10.
- Okej no to rano zrobisz sobie sam coś do jedzenia. Jakieś mięso i trochę warzyw jest w lodówce, rano skoczę do piekarni, a kawa jest o tutaj. - pokazuje na jasną szafkę w kuchni.
- Dzięki. 
- Spoko, dobranoc. - uśmiecha się do Ciebie i po chwili widzisz jak znika za swoimi drzwiami. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz