Czwartek mija Ci jak każdy poprzedni dzień. Spędzasz go prowadząc konferencje, a wieczór u boku Anastazji i jej przyjaciół. Zauważasz, że coraz lepiej czujesz się w ich towarzystwie. Wieczorem układasz się do snu i zdajesz sobie sprawę, że został Ci ostatni dzień w stolicy.
Piątkowy poranek zaskakuje Cie ciszą. Zestresowany, że zaspałeś sprawdzasz godzinę. Na ekranie telefonu widnieje 7, a może to blondynka zaspała? Drapiesz się po głowie, zastawiając się dlaczego nie słychać krzątaniny po mieszkaniu siatkarza i farmaceutki. Uchylasz drzwi i widzisz dwójkę leżącą w objęciach na kanapie. Mrugasz dwukrotnie, marszczysz czoło i łapiąc przygotowane ubranie idziesz po cichu do łazienki.
- Nie skradaj się tak. - słyszysz jej śmiech, zatrzymujesz się i patrzysz w jej stronę. - Zrobiłam sobie dziś wolne, zasiedzieliśmy się z Fabianem, jak poszedłeś spać, trochę porozmawialiśmy. - wyswabadza się z uścisku śpiącego rozgrywającego i podchodzi do Ciebie. - Miałeś rację, wczoraj to do mnie dotarło, gdy siedzieliśmy we dwójkę i nabijaliśmy się ze swoich zdjęć. A teraz się obudziłam z jego oddechem na policzku i dłońmi oplatającymi moje ciało. - patrzy Ci w oczy, co chwilę zerkając czy aby rozgrywający nie obudził się. - Jak mu to powiedzieć?
- Nie zastanawiaj się na tym, on o tym wie. Po prostu bądź sobą. - uśmiechasz się do niej, przytulasz pokrzepiająco i idziesz pod prysznic, zostawiając blondynkę w przedpokoju z czułością wpatrzoną w Drzyzgę.
Czy to jest ten moment? Czy wydarzenia z przeszłości do końca ukształtowały Anastazję? Czy już jest gotowa na miłość? Czy wierzy w siebie? Czy nie jest już wypełniona strachem? Czy siatkarz da jej poczucie bezpieczeństwa, którego nigdy nie doświadczyła? Czy nie będzie już chować twarzy w dłonie? Czy poczucie wstydu przestanie nią targać i kruszyć ją na setki kawałków?
Po 16 wracasz do mieszkania, które było Twoim domem przez ostatnie pięć dni. Zdejmujesz buty i wchodzisz do kuchni połączonej z salonem. Na szyję uwiesza Ci się Ela.
- Dziękuję, bo ja nie umiałam do nich dotrzeć. - chichoczę i cmoka Cie w policzek. Patrzysz za jej plecy, gdzie na sofie siedzi Twoja przyjaciółka wtulona w siatkarza. Po chwili w mieszkaniu rozlega się dźwięk dzwonka do drzwi. Patrzycie po sobie.
- A no tak! Zamówiłam pizze. - Ela chwyta za portfel i z roztargnieniem biegnie odebrać zamówienie.
- Porozmawialiśmy sobie, mieliście rację, to koniec uciekania i strachu przed tym co daje pokój i szczęście. Cieszę się, że mam takich przyjaciół. - uśmiecha się Anastazja znad kawałka margarity, patrząc na Ciebie i Ele.
- Kocham Cie Nastka. - Fabian całuje ją w policzek i zdajesz sobie sprawę, że jest jedyną osobą, której pozwala tak do siebie mówić. "Nastka", tak zwracał się do niej ojciec, gdy przychodził napity, by przeprosić po raz setny za koleją bliznę na ciele dziewczyny.
A może do uleczenia się z ran nie potrzebujemy czasu?
Może nie potrzebujemy terapii, leków?
Może potrzebujemy przyjaciół, osób, które dadzą nam poczucie bezpieczeństwa, ciepło? Może potrzebujemy też otworzyć szeroko oczy i zobaczyć jak wiele osób nas kocha i że nie warto się poddawać? Może trzeba zacząć wierzyć w siebie i wierzyć w to że jest się wartym szczęścia i miłości?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz