piątek, 27 marca 2015

7.


- Zakochany? - wpatrywałeś się w nią z uśmiechem. 
- No, nawet bardzo. Ale Ana to taka dziewczyna, która chyba boi się tej miłości. A to taki cudowny mężczyzna. Opiekuńczy, kulturalny, pracowity, wie pan takich to w dzisiejszych czasach ze świecą szukać. 
- A ona go nie kocha?
- Wie pan, może i kocha, może i nie. Mi tam zawsze mówi, że dobrze jej tak jak jest. Ale czy ja wiem? Ona raczej do tych smutnych ludzi należy, a on chyba nie chce by jeszcze bardziej cierpiała i żyje w tej przyjaźni, tylko po to by być blisko niej. Szkoda tej dziewczyny, bo taka naprawdę dobra z niej osoba, ale no co ja mogę zrobić? My to znaczy, ja i Elunia już z nią na ten temat rozmawiałyśmy, ale ona uparta jest. Ale może pan przemówi jej do rozumu.

U pani Basi spędziłeś blisko dwie godziny, poznając Anastazję z dzisiaj, nie tą sprzed 9 lat, ale tą która żyje teraz. Czy bardzo się zmieniła? 
Trochę na pewno, ale jeszcze nie na tyle, by przestała bać się miłości.

Krótko po 23 usłyszeliście odgłos obcasów stukających po płytkach, a potem dźwięk przekręcanego kluczyka w drzwiach. 
- To ona. - uśmiechnęła się pani Basia. 
Szybko pożegnałeś się ze staruszką, narzuciłeś na siebie cienką bluzę i już po chwili stałeś przy drzwiach o numerze 9. 

Bałeś się?
Chyba tak. To była tylko Anastazja, tylko Twoja przyjaciółka sprzed lat, ale tak naprawdę to była osoba, której zawdzięczałeś naprawdę wiele. 
Widziałeś jej zdjęcia na jednym z portali społecznościowych, ale tak naprawdę nie miałeś pojęcia czy bardzo się zmieniła. 
Kiedy widzieliście się po raz ostatni, przelotem na jednych z rekolekcji, dwa lata po Twoim wyjeździe, miała 19 lat, dziś ma tyle ile Ty, kiedy się poznaliście - 26.
Zapukałeś trzy razy. Drążące ręce założyłeś za siebie i za nim drzwi się otworzyły wezwałeś Boga, prosząc o siłę.
Usłyszałeś stukanie obcasami i głośny śmiech zza drzwi, które po chwili pewnym ruchem otworzyły się na oścież. 
- Wchodź, zaraz dam Ci tekst. - powiedziała, nie patrząc na Ciebie, zbyt pochłonięta rozmową przez telefon. Tego spodziewałeś się po waszym pierwszym spotkaniu po latach? Że Cie nie pozna? Że pomyli Cie z kimś innym? Na pewno nie. 

Odstawiłeś kulturalnie czarne adidasy przy szafce w przedpokoju i szybkim krokiem podążałeś za nią. Przez korytarz, starymi drzwiami poprowadziła Cie przez kuchnie do salonu, gdzie wskazała na kanapę, na której po chwili usiadłeś, czując słodki zapach perfum roznoszący się po mieszkaniu. Stanęła do Ciebie tyłem energicznie grzebiąc w komodzie, co chwilę odpowiadając swojemu rozmówcy. 
I to wszystko wydało się jakoś wygodne, idealne by rozejrzeć się po jej małym świecie. 
Jasne, brązowe ściany idealnie komponowały się z panelami, gdzieniegdzie przykrytymi włochatymi dywanami. Pod największą ścianą, na której powieszona była duża antyrama ze zdjęciami, na której znalazłeś waszą małą wspólną fotografię, stała bordowa kanapa, na której zająłeś miejsce. Przed nią ustawiony był biały stolik, przy którym wyobrażałeś sobie siedzącą Anastazje z kubkiem kawy. W rogu pokoju, tuż przy drzwiach balkonowych stała szafka z telewizorem, a tuż obok niej komoda, przy które stała drobna osóbka. Miała jeszcze dłuższe włosy niż, kiedy widziałeś ją ostatnim razem. Ubrana była w wąskie, ciemne spodnie, czarne buty na obcasach i jasną, fioletową koszule.
- Dobra Fabian, do zobaczenia niedługo, cześć! - po chwili odłożyła jasnego smartphone na komodzie, wzięła w dłonie plik kartek i zaczęła mówić. - Napisałam ten felieton, daj go do redakcji, ale nie jestem pewna, czy o to szefowej chodziło. - powiedziała, stojąc przed Tobą. Kiedy pokonała te parę kroków? Nie wiesz. Czego Cie wciąż nie poznawała? Czy aż tak się postarzałeś?
 - Anastazjo chyba mnie z kimś pomyliłaś. 
- Nie przyjechałeś po artykuł do gazety? - przyjrzała Ci się pierwszy raz odkąd stanąłeś w jej drzwiach. 
I po chwili zauważyłeś jak zamiera, jak całe jej ciało się spina, a jej powieki zaczynają drgać. - Rafał? - szepnęła.

środa, 25 marca 2015

6.


Odnalazłeś ją. Dzięki wspólnym znajomym któregoś deszczowego dnia w środku maja, zatrzymałeś srebrne Audi pod jedną z warszawskich kamienic. Czego nie zdziwił Cie widok, jaki roztaczał się w okolicy? Zapewne, dlatego że znałeś ją jak mało kto. 
Stare tramwaje powoli przemieszczały się po torach, a z okien wisiały donice z długimi, pękami kolorowych kwiatów. W jednej z kamienic na parterze, znajdowała się mała kawiarnia z ogródkiem wystawionym na chodnik. I jakoś tak z banalną łatwością byłeś w stanie wyobrazić sobie ją, siedzącą na turkusowym krześle, zaczytaną w kolejnym tomie poezji. 
Czy wciąż potrafiła uronić łzy przy wierszach wojennych poetów? 
Czy nadal przed rozpoczęciem podróży w świat poezji, zatapiała nos w kartki, jakby chcąc pochłonąć historie całą sobą?

Nie wiedziałeś tego. Tak naprawdę nie wiedziałeś wielu rzeczy, które się u niej działy.

Samochodowy zegarek pokazywał Ci piątą po południu. 
I byłeś jakoś dziwnie przekonany, że ze swoją perfekcją jeszcze nie wyszła z pracy. Opuściłeś delikatnie samochody fotel, wyjąłeś z reklamówki świeże bułki i po chwili zatopiłeś się w lekturze, któregoś z artykułów napisanych przez nią. 

"Czasem coś piszę." Szepnęła Ci któregoś dnia, zanim dowiedziałeś się o kilkudziesięciu wygranych przez nią konkursów literackich. Nie było dla Ciebie zdziwieniem, że dwa razy w miesiącu w jednym z głównych polskich pism ukazywał się jej felieton. 
Kiedy wybiła godzina dwudziesta, a do kamienicy numer 10 nie weszła drobna blondynka, zacząłeś zastanawiać się czy aby nie popełniłeś błędu przyjeżdżając tutaj. 

Wysiadłeś z samochodu, minąłeś sporą grupkę młodych warszawiaków, których śmiech roznosił się po całej dzielnicy i sprawnymi ruchami wbiegłeś na 2 piętro. 
Zapukałeś trzy razy w brązowe drzwi, ale odpowiedziała Ci cisza. 
Po 30 minutach znów spróbowałeś, z takim samym skutkiem. 
O 21 wykonałeś taki sam gest, pukając znów trzy razy i wtedy drzwi z naprzeciwka delikatnie się uchyliły, a po chwili stanęła przed Tobą kobieta z krótkimi, siwymi włosami i okularami na nosie. 
- Kogo pan szuka?
- Anastazji Koniecznej. 
- A z kim mam przyjemność? - przyglądała Ci się z uśmiechem. 
- Rafał Michalski, jestem starym przyjacielem Anastazji. 
- Skoro przyjaciel naszej Any to zapraszam na herbatę, przed 23 nie zastanie jej pan. - uśmiechała się przyjaźnie, wpuszczając Cie do mieszkania.

- Przepraszam, ale skleroza człowieka dopada. - śmiała się cicho. - Nie przedstawiłam się, Barbara Witczak. - podała Ci pomarszczoną ze starości dłoń. - Długo zna pan Anę?
- Tak naprawdę 11 lat, ale od 7 niestety nie mam z nią kontaktu, a że mam plan pobytu przez tydzień w Warszawie to postanowiłem ją odwiedzić. - odpowiedziałeś, popijając ciepłą herbatę.
- Jak zdołał pan ją odnaleźć, to taka niedostępna dziewczyna? 
- Wspólni znajomi. - uśmiechnąłeś się. - Niedostępna pani mówi? Czyli nic się nie zmieniła. 
- Anastazja to naprawdę cudowna dziewczyna, ale chyba życie ją nie szczędziło. Bardzo zapracowana, wiecznie zaganiana. Na szczęście ma dwoje wspaniałych przyjaciół, którzy potrafią zrobić dla niej wiele. 
- Zawsze taka była. Jednocześnie smutna i dziwnie radosna. Miało się wrażenie, że 24 godziny w dobie to dla niej za mało. 
- Oj ma pan racje.
- A mogłaby mi pani opowiedzieć o jej przyjaciołach? 
- Ela to taka naprawdę cudowna duszyczka. Kiedy dziewczęta studiowały to mieszkały tutaj razem. Wie pan przy Anie to Elunia to taka wielka wariatka, studiowała malarstwo, teraz organizuje wystawy w całej Europie, o widzi pan ten obraz w przedpokoju to jej, piękny prawda? A tak jak nie ma jakiś zamówień na obrazy to prowadzi takie biuro, gdzie organizują różne przyjęcia, wesela, chrzciny, Anastazja bardzo często jej tam pomaga. Naprawdę Ela to taka wspaniała dziewczyna, często siadała tutaj u mnie na fotelu i grała na gitarze, wie pan ja już słabo widzę, więc to były takie piękne chwile, kiedy czuło się tylko uszami, a zmysł wzroku na chwilę się usypiało. 
- A ten drugi przyjaciel? 
- Ogląda pan czasem siatkówkę?
- No jasne, że tak. 
- No to on właśnie siatkarzem jest, ma na imię Fabian, jest rozgrywającym, kiedyś mi tam tłumaczył o co z tym chodzi, ale ja już nie pamiętam. - uśmiecha się do Ciebie przepraszająco. - On to tak naprawdę bardzo zakochany w naszej Anastazji. 

czwartek, 19 marca 2015

5.


Czy tyle lat po Jego wyjeździe zdarzało Ci się myśleć o Rafale?
Już nie każdego dnia, a nawet każdego tygodnia, ale wracał w Twoich wspomnieniach. Czasami, kiedy siadałaś na balkonie, popijając ciepłe kakao przypominałaś sobie o chwilach i rozmowach. 
O tych momentach, z których czerpałaś inspiracje do życia.

Byliście dziwnymi znajomymi. Często nieakceptowanymi przez tłum.
 Czy wam to przeszkadzało? Nie. Zbyt rozmiłowałaś w sobie świadomość, że możesz na niego liczyć. Bo każdemu człowiekowi na ziemi potrzebna jest taka skała, na której może się oprzeć. 
Porównywał Cię często do św. Piotra. 
Mimo swej słabości Ty także uczyłaś się z piasku stawać skałą, będącą pomocą dla innych. Przymykałaś przy tych słowach speszona oczy. Nie lubiłaś być chwalona. 
Twoja ambicja nieustannie przytrzymywała Cię przed wpadnięciem w pychę, z powodu ilości pochwał. Taką byłaś osobą? 

Dla niego byłaś w tym trudnym życiu światłem nadziei.
To Ciebie prosił o modlitwę w niełatwych momentach. To Ty mimo swej kruchości wydawałaś się być podporą całego świata. To Ty swoim strachem sprawiałaś, że starał się walczyć. 
Lubił Twoje zatroskane, w dziwny sposób jakoś niepasujące do roześmianych ust, smutne oczy. Często wpatrywał się w nie, tak długo że ogarniał Cię wstyd. Wyłapywał z nich iskierki radości i pragnął, by iskra przemieniła się w płomień. 

Lubił spotykać się z waszymi wspólnymi znajomymi, wpatrywał się wtedy w ich uśmiechnięte twarze, które opowiadały o Tobie. 
Kiedy pierwszy raz zamienił z Tobą zdanie wiedział, że nie będziesz krótką, roczną znajomością. 
On, jak każda spotkana przez Ciebie osoba, znalazł w Tobie dziwną ostoję. Miejsce, do którego człowiek pragnie udać się w skrajnych emocjach. W smutku i radości. 
Wiedział co robisz, z kim żyjesz, w jakim miejscu aktualnie się znajdujesz, cieszył się że Bóg wciąż tak mocno trzyma Cię za rękę, a Ty tak kurczowo trzymasz się Jego dłoni.
Kilka razy pragnął się z Tobą skontaktować. Trzymał telefon w dłoni i układał sobie monolog radości, który wygłosiłby do Twojego ucha, gdybyś tylko odebrała. Czego nigdy tego nie zrobił? 
Docierały do niego zbyt dobre informacje na Twój temat i znając Cię ogarniał Go zbyt duży strach, by może przez nieuwagę nie popsuć tego świata, który zdołałaś ułożyć. 

Ale którejś wiosny 2016 roku dostał propozycje poprowadzenia trwającej przez tydzień konferencji w Warszawie. 
Czego akurat tam? 
Powiedziano, że stolica corocznie organizuje takie zajęcia, ale Ty wiedziałeś że Bóg ofiarował Ci właśnie ten moment, gdyż był to właściwy czas, by sprawdzić co faktycznie dzieje się w życiu starej przyjaciółki. 

poniedziałek, 16 marca 2015

4.


Lubiłaś Go. 
Lubiłaś Go za ciemne, lekko kręcące się włosy. Za zielono-brązowe oczy, które miały w sobie tą samą cechę co Twoje. Badały każdy milimetr życia w najdoskonalszej precyzji. Lubiłaś go za idealnie wykrojony nos. Za bliznę na prawym policzku. Za szeroki uśmiech, głośny śmiech. Drapiącą brodę, kiedy zamykał Cie w uścisku. Za ponadprzeciętny wzrost, który zupełnie nie pasował to Twoich 165 cm. Za prawie jedyne bezpieczne ramiona, które było dane Ci poznać. 
Lubiłaś Go.
Za momenty, kiedy podawał Ci chusteczkę, lub kiedy wycierał nią łzy, spływając po policzku. Za wieczory, kiedy zabierał Cie do waszego ulubionego parku. Za możliwość oglądania z nim gwiazd. Za to, że pozwalał Ci tańczyć w deszczu. Za tulipany, którymi Cie obdarowywał. Za szarlotkę, którą piekł. Za filmy, które z Tobą oglądał. Za płyty Beethovena. Za przyjaciół, których zyskałaś dzięki niemu. Za sprzeczki. Za niekończące się momenty, kiedy Cie rozśmieszał. Za chwile, kiedy pragnął słuchać Twojej ciszy. Oraz za te chwile, kiedy przysłuchiwał się potokowi Twych słów. 
Lubiłaś Go. 
Za cierpliwość. Za upartość. Za donośny głos. Za pewność siebie. Za dotrzymywanie obietnic i sekretów. Za mocną dłoń, którą obejmował Twoją delikatną rękę. Za momenty pocieszania. Za chwile bliskości. Za to że był przyjacielem. 

Nie była to jednostronna relacja. Ale tak bardzo się różniąca. Ona bojąc się życia, zabijała uczucia i pragnęła Go tylko lubić, a on tak cholernie pragnący jej ciepła, chciał ją kochać. 

Kochał ją. 
Za długie jasne włosy. Za prawie czarne, duże oczy. Za nos, który całował w chwili słabości. Za kości policzkowe. Za usta, wykrzywiające się w uśmiech. Za drobność jej ciała, którą tak często pragnął posiadać w swych ramionach. Za małe dłonie, które dziwnym trafem pasowały do Jego wielkich rąk. Za palce u stóp. Za bransoletkę na kostce. Za różaniec na prawej dłoni. 
Kochał ją. 
Za to, że przyjmowała go zawsze z uśmiechem. Za litry zielonej herbaty, którą mu parzyła. Za ciszę, która go uspakajała. Za pomocną dłoń. Za sekrety, które powierzała mu w środku nocy, siedząc na balkonie. Za wiecznie psującą się lodówkę, która stała u niej w mieszkaniu. Za piękno muzyki, które dostrzegł przy niej. Za momenty, kiedy łapała go za dłoń, prowadziła na środek salonu, gdzie tańczyli. Za jej przymknięte powieki, które pozwalały mu wpatrywać się w jej łagodną twarz. Za listy, które wysyłała mu, kiedy był na zgrupowaniu kadry. 
Kochał ją. 
Za momenty, kiedy go słuchała. Za upartość. Za zawsze wyprasowane koszule. Za to, że zapoznała Go z Bogiem. Za uśmiech. Za mądre oczy. Za cierpliwość. Za sprzeczki. 


Ale nienawidzili się za jedno. 
Za to, że czas, kiedy byli razem biegł tak szybko.

Żyli tak 4 lata. Ona zatrudniła się w aptece, a w wolnych chwilach pomagała swej przyjaciółce w organizowaniu przyjęć. On po europejskich wojażach osiadł w Rzeszowie. Ona i On. Przyjaciółka i zakochany. 
Aż nadszedł 2016 rok. 

-------------------------------------------------------------------------

I tu w zasadzie opowiadanie mogłoby się zacząć :)
PROSZĘ O KOMENTARZE ! :)

piątek, 13 marca 2015

3.


Po powrocie do kraju rozpoczęłaś naukę od nowa.
 Czego ponownie nie zdecydowałaś się na medycynę? Chyba dlatego, że w głowie często pojawiały się słowa Rafała: "Anastazjo, obiecaj mi, że nie będziesz się w życiu zamęczać, że będziesz potrafiła znaleźć czas na spotkanie z bliski i ze mną." Zrobiłaś to rzeczywiście dla niego, czy dlatego że znów się czegoś bałaś? Bałaś się odpowiedzialności nad czyimś życiem. 
Rozpoczęłaś farmację, a na drugim roku studiów zatrudniłaś się w jednym z warszawskich pism, aby dorobić. Uwielbiałaś pisać. 
Ekscytował Cie moment, kiedy biała kartka zapełniała się myślami, a jej biel idealnie współgrała z czernią. 
Pisałaś za drobne wynagrodzenie, które wystarczało Ci na Twoje przyjemności w postaci nowych książek, czy biletów do opery, raz w tygodniu oddawałaś do redakcji nowy felieton, wywiad czy esej. Nie ukrywałaś, że najbardziej podobały Ci się zlecenia od działu sportowego, w końcu sport odgrywał w Twoim życiu zawsze istotną rolę. Czy pamiętasz dokładną datę meczu, który odbył się na Torwarze wiosną 2012 roku pomiędzy Warszawską Politechniką, a Resovią Rzeszów? Pewnie nie, nie byłaś typem osoby, która przywiązuje znaczenie do dat. Wolałaś zawsze pamiętać uczucia z danej chwili, a nie to kiedy miała ona miejsce.
Miałaś przeprowadzić wywiad z zawodnikiem rzeszowskiej drużyny. Twoim planem było dorwać Krzysztofa Ignaczaka, ale reprezentacyjny libero po trzysetowym boju wpadł w wir rozdawania autografów i ciężko było Ci go odciągnąć od kibiców, którzy z błagalnym wyrazem twarzy wpatrzeni byli w Krzyśka. 
Wtedy na Twojej drodze stanął właśnie Fabian Drzyzga. 
Do dzisiaj śmieje się, że był to najdłuższy wywiad jaki zdarzyło mu się udzielać. Tak naprawdę wywiad nie skończył się tak jak każdy, jaki miałaś okazję przeprowadzać. 
Polubiłaś go od razu. 
A on Ciebie. 
Dałaś się zaprosić na kawę i ciastko. A potem jego wizyty w stolicy zdarzały się coraz częściej. Wpadał do Twojego warszawskiego mieszkania i wtedy cały świat przestawał istnieć. 
Liczyła się wasza przyjaźń, wasza relacja, wy. 
A Rafał? 
Cieszył się, że ktoś dobry pojawił się w Twoim życiu, bo właśnie na to tak bardzo zasługiwałaś. 
--------------------------------------------------------------------------------------------------

poniedziałek, 9 marca 2015

2.


Ale było coś co sklejało Twoje wybrakowane życie. 
Marzenia. 
Dwa lata po wyjeździe Rafała, nie miałaś już z nim kontaktu, wiedziałaś gdzie przebywa, jak wielkie rzeczy osiąga, często o nim myślałaś. O swoim nauczycielu życia, który każdą rozmową, starał się wyzbyć z Ciebie nienawiść do własnej egzystencji, który uczył Cię zaufania. 
Nie miałaś odwagi się odezwać. Tłumaczyłaś to kulturą osobistą, nie chciałaś władowywać się w Jego życie. Ale prawdą było, że bałaś się kolejnego skrzywdzenia. Byłaś przerażona myślą, że mógłby o Tobie nie pamiętać. 
Tak naprawdę było to kłamstwem, on nigdy o Tobie nie zapomniał, bo mimo Twej cichości i czasem wycofania, byłaś jedną z tych osób, których nie da się zapomnieć. Często pojawiałaś się w jego myślach w zwykłej codzienności. Twój uśmiech, głos, ciemne jak węgielki oczy, które świdrowały każdy zakamarek życia. Powierzał Cie Bogu w każdej swojej modlitwie, opowiadał o Tobie napotkanym ludziom, tak że czasem mieli wrażenie, że znali Cię na wylot. Ale to też było kłamstwem. Ciężko Cię było poznać, tak naprawdę poznać. Zamykałaś się w sobie, nie pozwalając się nikomu zbliżyć.

Po napisaniu matury stałaś się obiektem zazdrości. Twoi znajomi patrzyli na Ciebie ze szczerymi uśmiechami. Dobry wynik był dla Ciebie szansą na spełnienie marzeń. I tak się stało dostałaś się w pierwszej rekrutacji na medycynę i wtedy coś w Tobie pękło. 
Zdałaś sobie sprawę, że w wieku 19 lat jesteś zmęczona życiem. Przerwałaś studia, co spotkało się z ogromną falą krytyki ze strony bliskich. 
A on? On o wszystkim wiedział, zaczerpywał wiadomości od waszych wspólnych znajomych i możliwe, że był jedyną osobą na świecie, która w tamtym momencie popierała Twoją decyzję. Zrobiłaś w końcu coś po swojemu. Nie pod naciskiem rodziców, tego miałaś już dosyć.
Pod koniec października wyjechałaś na swoją wymarzoną podróż. 
Japonia, Hiszpania, Afryka, Stany Zjednoczone, Australia, Włochy. 
Czerpałaś z życia, jak nigdy przedtem. 
Podejmowałaś prace dorywcze, które zadowalały Cię w każdym calu. Zwiedzałaś, poznawałaś ludzi. 
Czy byłaś szczęśliwa? 
Możliwe. 

------------------------------------------------------------------

Proszę o komentarze :)

Makowska ;3

środa, 4 marca 2015

1.


To było wiadome, że świat któregoś dnia zacznie Cię przerażać. Że skrzywdzona zamkniesz go w swoim pudełku. Że z różańcem w dłoniach będziesz go chłonąć w cichości swego serca. 
Zawsze mało mówiłaś. Za to śmiałaś się za dwoje. 
Kiedyś jeden z Twoich znajomych, patrząc głęboko w Twoje oczy powiedział: "Anastazja ty jesteś taką nieodgadnioną zagadką. Mało się odzywasz, dużo myślisz, ale kiedy już coś powiesz to człowiek zapomina języka w buzi." 
Czy faktycznie ludzie tak Cie postrzegają? 
Rafał twierdził, że ze strachu przed życiem stałaś się zamkniętą w sobie osobą, która nie potrafi zaufać. Czy miał rację? 
Chyba właśnie w tamtym momencie odkrył Twoją tajemnicę. 

Nieprawdą było, że nie znosiłaś mówić. Kochałaś to robić. Kiedy zostawałaś w swoim domu, potok słów wylewał się z Twych ust. Potrafiłaś śmiać się w głos ze swoim żartów i płakać z otwartymi ustami, z których wydobywał się głośny jęk rozpaczy. Więc, czego nie robiłaś tego przy ludziach, przy przyjaciołach, którzy tak mimo Twojej złożoności uwielbiali Twoją obecność? 
Bałaś się. Rafał często powtarzał, że jak nikt na tym świecie owładnięta jesteś tak wielkim strachem, który paraliżuje Twoje ciało. 

Jak to było możliwe? 
Wśród znajomych postrzegana zawsze byłaś jako wesoła, uśmiechnięta i roześmiana niemowa, która nie boi się życia, która brnie do przodu, zostawiając w tyle wszystkie przeszkody. 
I to chyba był Twój ogromny problem. Idąc w przód, czasem brakowało Ci sił, zaczynałaś się potykać, przewracać. Łapałaś wtedy za rękę Boga i szłaś dalej. Zapominając, że przy wstawianiu wypadał Ci z kieszeni kawałek siebie. Czasem było to jedno zdanie, którego później nie wypowiedziałaś, bo zostawiłaś je gdzieś daleko, czasem kawałek odwagi, który istniał wśród ludzi, ale w ciszy swojego pokoju już go nie było. 

Stałaś się wybrakowaną Anastazją, kochaną przez wszystkich, ale tak bardzo nienawidzącą siebie. 

-------------------------------------------------------------

Dajcie mi się chwilę rozkręcić.. Za niedługo pojawi się Fabian, Anastazja w całości, a nie tylko jej myśli oraz Rafał. Chciałabym żebyście najpierw trochę poznali bohaterów i ich relacje.

Rozdziały we wtorki i środy.
Proszę o komentarze. 
Idalia :) 

wtorek, 3 marca 2015

Prolog


Zdajesz sobie sprawę, że to wszystko mija. On odchodzi. 
Wciąż nie pojmujesz, kiedy dwa wspólne lata minęły, kiedy zdałaś sobie sprawę, że tak nagle stał się dla Ciebie tak niewyobrażalnie ważny. Wasze rozmowy? Pamiętasz je, każde z osobna, te łamiące Twój świat i te które składały Twoją rzeczywistość. 

- Więc, teraz na sam koniec zadam Ci parę pytań. - patrzy na Ciebie szaro-błękitnymi oczami, kiwasz delikatnie głową. - Czy boisz się zakochać? 
- Bardzo. Boję się rozczarowania. Boję się bycia kochaną. Boję się, że to mnie przerośnie. Boję się, że zawiodę. Boję się miłości i tej całej szopki wokół niej. Boję się, że czasem to za dużo, a czasem za mało. Boję się, że ta miłość nie będzie właśnie tą miłością. Boję się, że to mnie zabije. Boję się, że mnie rozsypie. Boję się.
- Można cierpieć, wyć z bólu, uderzać pięścią w ścianę, krzyczeć lub pragnąć odebrać sobie życie. Można pytać Boga, dlaczego. Można upijać się do nieprzytomności, uciekać od świata, od ludzi. Można cierpieć, wiem o tym. Patrząc na Ciebie wiem o tym. Że cierpieć można tak przerażająco, że aż nie potrafisz ustać. Kiedy to przychodzi? 
- Wtedy, kiedy uzmysławiasz sobie, jak bardzo jest źle. Jak okłamujesz samą siebie, jak bardzo nie chcesz wiedzieć tego co dzieję się wokół. Jak cały świat sprowadzasz do swojej wygodnej wersji. Żeby tylko nie bolało, żeby tylko nie myśleć o tym w ten sposób. Tylko wtedy zostajesz. Jesteś sama ze sobą i tym co zjada Cię od środka.
- Dałaś mi się poznać?
- Bardzo. Jak nikt inny czytałeś ze mnie jak z otwartej księgi. Jak nikt inny mogłeś poznać każdy zakamarek mojego umysłu i serca.

Potem wstaje i przytula Twoje wątłe ciało. Pierwszy raz inaczej, a może dla Ciebie jest to inny uścisk? Wyzbyty strachu. Zgładzone to czego tak cholernie się boisz.
- Anastazjo, każdy z nas zasługuje na wielką przygodę. Na momenty, do których można później wracać. Ty zasługujesz na nie, jak nikt inny.

----------------------------------------------------------------

Witam. 
To jest bardzo o mnie, wiele rozmów, które tutaj się znajdą będę prawdziwymi rozmowami. Główna bohaterka i Rafał są to postacie realne, którym oczywiście zmieniłam dane :) 
Życzę prawdziwego czytania, czy miłego ? Nie wiem, chciałbym żeby to opowiadanie było prawdziwe do bólu, czy waszego ? Nie wiem, wiem że mnie boleć może. 

Idalia M.  

poniedziałek, 2 marca 2015